wtorek, 4 grudnia 2012

Kawowy peeling.

Z racji tego, iż ostatnio studia dają mi nieźle w kość, piję więcej kawy niż zwykle. Moja ulubiona to czekoladowa zaparzana w kawiarce, z odrobiną cukru karmel-wanilia i mlekiem. Zawsze zostają mi fusy, które można w bardzo przyjemny sposób wykorzystać. I nie mówię w tym momencie o wróżeniu :)

Peeling do twarzy
Mój hit zimowy. W miseczce mieszam łyżeczkę kawy, pół łyżeczki cynamonu oraz łyżeczkę oleju (aktualnie BDFM do ciała). Po uzyskaniu odpowiedniej konsystencji nakładam na twarz i masuję, a po 5-8 minutach spłukuję. Nie nakładam już potem kremu, bo połączenie olejek+ kawa powodują, że mam cudownie gładką, nawilżoną twarz.

Peeling do ciała.
Kolejne zastosowanie. Lubię wymasować ciało fusami z kawy zmieszanymi z moim żelem do kąpieli. Pośladki i uda cieszą się na taką dawkę kofeiny, a po zrogowaciałym naskórku nie ma śladu. Po kąpieli wklepuję balsam.

Peeling skalpu.
Jak na zagorzałą włosomaniaczkę musiałam spróbować także i tego. Uważam, iż produkty, które stosuję, mogą się gromadzić na skórze głowy (oleje, maski), dlatego raz na trzy tygodnie robię peeling skalpu. Dzięki temu kolejne dobrodziejstwa, które wmasowuję w skalp mają większą szansę przeniknąć i spowodować większy wzrost włosów. Poza tym taki masaż jest mega przyjemny, ponieważ uwielbiam zapach kawy. Tak na marginesie- kofeina także przyspiesza wzrost włosow. :)

Jeżeli, tak jak ja, uwielbiacie kawę- może wypróbować na sobie jej działanie, nie tylko wewnętrzne. Polecam!

niedziela, 2 grudnia 2012

Rumienię się, czyli róż do policzków Bourjois!

Dzisiaj krótko, zwięźle i na temat: wreszcie trafiłam na idealny róż do policzków. Wiem, że nie każda z Was lubi, ale ja kocham swoje lekko zaróżowione policzki po użyciu tego kosmetyku. Długo czekałam na ideał- w swoim posiadaniu mam róż 33 Lilas D'or. Dzięki promocji na kolorówki w Rossmannie wreszcie odważyłam się go kupić. Było warto :)

Skład: Talc, Corn Starch, Bentonite, Aluminum Hydroxide, Methylparaben, Fragrance. [+/- may contain: Carmine, D&C Red #6, D&C Red #6 Barium Lake, D&C Red #7 Calcium Lake, D&C Red #27 Aluminum Lake, D&C Red #34 Calcium Lake, FD&C Yellow #5 Aluminum Lake, FD&C Yellow #6 Aluminum Lake, Iron Oxides, Mica, Titanium Dioxide, Ultramarines].

Róż jest wypalany, ma specyficzną, mało pudrową formę. Śliczne i poręczne opakowanie skrywa 2,5g kosmetyku, małe lusterko i pędzelek. Dużym zaskoczeniem był dla mnie zapach, który utrzymuje się po nałożeniu różu.

Stwierdzam, iż jest przyjemny w nakładu (i ten zapach!)- na pewno nie można przesadzić. Róż ładnie wtapia się w skórę, nie tworzy smug. 

Bardzo duża gama kolorystyczna pozwoli Wam dobrać swój wymarzony róż.  jest dostępny w trzech gamach kolorystycznych: matowy, satynowy i świetlisty. Mój odcień zawiera rozświetlające drobinki, za co go ubóstwiam. :)

Na koniec: klik! filmik Red Lipstick Monster, która potrafi naprawdę bardzo fachowo wytłumaczyć, jak powinno się prawidłowo nakładać róż. Polecam!

sobota, 24 listopada 2012

Bad girl come back!

Oficjalnie oświadczam, że wracam do blogosfery! W końcu w międzyczasie pogłębiłam swoją wiedzę na temat pielęgnacji i pora podzielić się nią z Wami :)

Zachęcam do skorzystania z promocji w Rossmannie, dzięki której mój portfel chce uciekać, a do koszyka co rusz wpada nowy kosmetyk. Po dzisiejszym haunie zakupowym wzbogaciłam się o róż Bourjois (33 lilas d'or), podkład Maybelline Affinitone oraz paletkę fioletowych cieni z Manhattanu. Wczoraj ciut skromniej- czerwona szminka by Kate no 10, eyeliner oraz lakier do paznokci marki Rimmel 60s (oczywiście czerwony!).

-40% na kolorówki piechotą nie chodzi, a więc:
podkład Maybelline Affinitone 24h 22,79zł/37,99zł
róż Bourjois 29,99zł/49,99zł
Manhattan perfect eyeshadow potrójne cienie falling for purple 15,59zł/25,99zł
Eyeliner Miss Sporty Studio Lash black 5,39zł/8,99zł
Rimmel lakier do paznokci 60s 5,99zł/9,99zł
Rimmel by Kate no 10 Rouge a levres 11,39zł/18,99zł


Wyjątkowo do koszyka nie wpadło nic włosowego :) Jak widać Rossmann sprawił mi ogromny prezent, zwłaszcza że przymierzałam się do zakupu podkładu (używam tylko pudru mineralnego, ale winter is coming!). Uwielbiam róże, dlatego bardzo się cieszę z mojego pierwszego burżuja (cena standardowa jak dla mnie jest nie na studencką kieszeń).

stay in touch, uciekam olejować włosy!
K

wtorek, 18 września 2012

Sławna Isana z babassu

Nie rozumiałam fenomenu tej rossmannowskiej odżywki z dolnej półki do momentu, gdy pierwszy raz paćnęłam ją na włosy. Polubiłyśmy się, oj bardzo się polubiłyśmy. Nawet mój portfel nie uciekał. Zebrała ona mnóstwo pochwał od innych włosomaniaczek, ja także dorzucę swoje trzy grosze ku pamięci Isany z babassu, ponieważ znika ona z półek. Czekam na petycję i nadal mam nadzieję, że jednak nie zostanę zmuszona do rozstania z tą odżywką. Dlaczego? Bo była (jest?) tania, łatwo dostępna, o dobrym składzie, a w dodatku moje włoski były miękkie i gładkie po jej użyciu.









Mogę ją polecić każdej początkującej włosomaniaczce. Jutro wyruszam na poszukiwania, może uda mi się dokupić jeszcze jedno opakowanie. Kolejne 300ml pozwoli mi przeczekać czas poszukiwania godnej zastępczyni Isany.

Dla złaknionych stanowiska Rossmanna: blog patrycjaa-wardrobe, który bardzo polecam :)

 Używałyście? Czy tylko ja jestem oburzona?

sobota, 1 września 2012

Podsumowanie sierpnia

Wrzesień to dla mnie cudowny miesiąc snucia planów. Ostatnie dni studenckich wakacji i początek jesieni. Postawiłam sobie już kilka nowych celów na najbliższy miesiąc, kilka związanych z włosomaniactwem. Ale najpierw podsumuję sierpień.

Sukcesy:
1. Przypadkowo znalazłam się na wizazu i wsiąkłam. Aktualnie poszerzam moją szczątkową wiedzę na temat kosmetyków, które pomogą mi w walce o zdrowe i piękne włosy.
2. Odstawiłam suszarkę, ale być może jeszcze się z nią przeproszę, gdy będę miała mało czasu na suszenie kłaczków przed zajęciami.
3. Rozstałam się z prostownicą.
4. Rozpoczęłam intensywne zabijanie drożdży i codziennie piję kubeczek :)
5. Powoli odchodzę od szamponów z SLS. Chcę najpierw zdenkować to, co mam, bo niepotrzebnie zajmują mi miejsce w łazience.
6. Przestawiłam się na metodę kubeczkową i OMO podczas mycia kłaczków.

W mojej łazience pojawiły się: słynna odżywka  Isana wygładzająca z babassu oraz maska Alterra Granat i Aloes, której (wstyd się przyznać) jeszcze nie używałam. Pierwsze próby z olejowaniem zaczynam od biedronkowej oliwy z oliwek. Od kilku dni uprawiam drożdżopijactwo i intensywnie wcieram Jantara.


Na blogu powoli skrobię i staram się go spersonalizować, ale chwilowo nie mam czasu na taką zabawę. Za kilka dni może będzie wreszcie jakoś wyglądał.

Jak widać skromnie, ale każdy od czegoś zaczynał.

A u Was jak wygląda początek września? Jakieś nowe postanowienia?
K.

środa, 29 sierpnia 2012

Zakupowa pomyłka

Byłam dzisiaj w Biedronce (oliwa się sama nie kupi) i zatrzymałam się przy półce z kosmetykami. Na wizazu przemknęło mi kilka razy przed oczętami, że niektóre włosomaniaczki używają biedronkowego kremu BeBeauty z masłem shea. I w tym momencie wpadł na mnie kolega. Znalazłam krem i wrzuciłam go do koszyka, coby nie wyjść na jakąś kosmetykową maniaczkę przed moim znajomym. Zdążyłam tylko zauważyć, że zawiera masło Shea, olej z oliwki, olej avocado, olej z pestek porzeczki, olej z moreli i glicerynę.
A w domu odkryłam, że raczej moje kłaczki na nim nie skorzystają :)


A to sprawca całego zamieszania:







I jego skład, który przed chwilą prześwietliłam:
Aqua woda
Paraffinum Liquid parafina, która "przytrzyma" wodę we włosach, ma działanie antystatyczne i zmiękczające
Glycerin gliceryna [utrzymuje wilgoć]
Cetearyl alcohol emolient, wygładzacz i zmiękczacz
Ceteareth-20 emulgator
Caprylic/Capric Triglyceride działanie nawilżające
Talc talk
Ribes nigrum (Black currant) Seed Oil olej z nasion czarnej porzeczki
Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil olej z pestek moreli, bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe, zwłaszcza kwasy oleinowy i linolowy.
Olea Europaea (Olive) Fruit Oil Rafinowany olej z oliwek.
Persea Gratissima (Avocado) Oil Olej z awokado tłoczony mechanicznie, rafinowany i winteryzowany (odwoskowany). Olej z awokado bogaty w witaminy, łatwo przyswajany przez skórę, zalecany do skóry wrażliwej i wysuszonej. Działanie: wzmacniające, zmiękczające i nawilżające
Butyrospermum Parkii (Shea) Butter masło shea również cenione w pielęgnacji włosów, ponadto stanowi filtr UVB, odżywia, nabłyszcza
Potassium Phosphate
Cetyl Alcohol emolient
Carbomer składnik o działaniu zagęszczającym (żelującym)
Sodium Hydroxide
Disodium EDTA substancja chelatująca
Parfum
Citronellol
Benzyl Salicylate filtr przeciwsłoneczny, konserwant i subst. zapachowa w jednym
Hydroxycitronellal zapach
Hexyl Cinammal substancja zapachowa
Butylphenyl methylpropional substancja zapachowa, może powodować podrażnienia
Hydroxyisoheksyl 3-cyclohexenecarboxaldehyde
Linalool
 Alphaisomethyl lonone zapach
Methylparaben konserwant
Propylparaben konserwant
2-bromo-2-nitropropane-1,3-diol

Nie podoba mi się parafina tak wysoko. Za kilka dni będę wydam dokładniejszy osąd (musimy trochę razem pobyć). Jak na razie wklepałam w dłonie.




wtorek, 28 sierpnia 2012

Start!

Od takiego stanu zaczynam:





Zdjęcie dość słabe, ale obrazuje mój dramat. Aktualnie moje włosy mają 27 cm. Już zaczęły się kręcić, tył szczególnie (dzięki ścięciu brzytwą ładnie się układały,były proste, im dłuższe, tym bardziej są swawolne i skręcone). Od skalpu proste, odrosty ok. 3cm.

Pokryte silikonami, wielokrotnie prostowane i męczone suszarką.







Ale jest o co walczyć :)

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

O porowatości moich włosów słów kilka

Stając się początkującą włosomaniaczką postanowiłam zacząć od testu na porowatość. Przewinęło się tego sporo przez blogi, a ja chciałam się upewnić, że moje włosy są niskoporowate. Kilka miesięcy temu miałam okazję oglądać swoje włosie pod mikroskopem elektronowym- łuski nie były odchylone, przylegały do siebie-byłam wręcz dumna. Na chwilę obecną myślę, że jest dużo gorzej, ponieważ w ciągu tych kilku miesięcy dwukrotnie farbowałam włosy i (proszę nie krzyczeć!) po ścięciu włosów praktycznie codziennie je prostowałam.

Zgodnie z sugestiami zawartymi na blogach wykonałam test z miseczką. Po kilkukrotnym przeczesaniu dłonią włosów udało mi się zgromadzić pożądaną liczbę włosów (całe siedem sztuk!). Zanurzyłam je w miseczce z wodą i czekałam. Po dziesięciu minutach nadal nic (mała informacja dla osób, które pierwszy raz o czymś takim słyszą i już przecierają oczy ze zdumienia:gdyby po dwóch minutach zaczęły się topić oznaczałoby to, że są wysokoporowe, po kilku- średnioporowe)
Jak widać test bardzo prosty i dostępny od ręki dla każdego.

 Nie wiem jeszcze, czy powinnam skakać do góry z radości na wieść, że moje włosy są niskoporowate, ale według znalezionych informacji:
-wolniej przyswajają wodę/wilgoć i wolniej ją oddają (będą dość dobrze trzymać wilgoć), 
zdążyłam już to zaobserwować- na chwilę obecną nawet przy ścięciu na boba schną wieki, zrzucałam winę na ich grubość i gęstość   

-ze względu na ciasną i zamkniętą strukturę łusek mogą być szybciej obciążone skutkiem nadbudowywania produktów,
wyjaśnienie, dlaczego nie chcą być piękne i lśniące :( pora pozbyć się tych nadbudowanych produktów

-łatwo pozbawić witalności i sprężystości poprzez aplikację zbyt dużej ilości odżywki i/lub stylizatora, które pozostawią film na włosie
kolejny problem moich włosów

-mogą stać się łamliwe i suche wskutek zbyt częstych zabiegów proteinowych,
do tej pory stosowałam odżywkę Gliss Kura z potrójną dawką keratyny. Już się nie dziwię, że nie było efektów


-włosy mogą w prosty sposób 'otworzyć' na wchłanianie produktów poprzez płukanie w ciepłej wodzie, która lekko uniesie łuski,
zazwyczaj płukałam włosy zimną woda, by łuski domknąć

-powinny być chronione przed utratą wody poprzez stosowanie odżywki (ilość zależy od indywidualnych potrzeb)

-trzeba karmić takimi proteinami, które łatwo zmyć (wystarczą też aminokwasy wnikające do wnętrza włosa)

-lepiej tolerują proteiny, gdy są cienkie niż grube
hm, mam grube włosy


Uzbrojona w garść nowych informacji rozpoczynam poszukiwania kosmetyków i zabiegów, które moje włosy pokochają :)


A Wy? Wiecie już, jakie macie włosy? :)




sobota, 25 sierpnia 2012

Carmex jasmine green tea

Z okazji 75-tych urodzin Carmex kusi nową smakową wersją balsamu do ust w tubce- jaśmin zielona herbata. Jako że jestem fanką napoju o tym smaku postanowiłam sprawdzić na własnej skórze. A raczej na ustach.






ZAPACH:  Carmex ma dość specyficzny zapach- trochę szpitalny. Wyczuwam lekką nutę jaśminu.

SMAK:Po nałożeniu mrowi. I to jak! Uwielbiam to uczucie. Posmak jest kamforowy, ale w pierwszej chwili czuję się tak, jakbym piła jaśminową herbatę :) Na dłuższą metę nie zachęca, więc nie będę go zlizywać co chwilę po nałożeniu, tak więc jak dla mnie kolejny plus.

OPAKOWANIE: dość poręczne, z zieloną zakrętką, łatwo można wycisnąć pożądaną ilość balsamu na usta

MOJA OCENA:Balsam robi dokładnie to, co obiecuje producent: świetnie nawilża moje usta, koi, pielęgnuje. Plus za filtr (SPF15) i poręczne opakowanie. Na stronie producenta przeczytałam, że produkt nie jest testowany na zwierzętach. Jak dla mnie must have na lato. Wolę go nosić w torebce niż w kieszeni, bo pod wpływem ciepła robi się bardziej mazisty. Z niecierpliwością czekam na pozostałe smaki, bo dużo osób poleca wiśnię.

Rossmann tez kusi, bo do końca sierpnia Carmex za 7,99 ;)



                                                                                                                                                                       

Skład: petrolatum, lanolin, ethylhexyl methoxycinnamate, cetyl esters, theobroma cacao seed butter, cera alba, flavor, benzophenone-3, paraffinum liquidum, camphor, menthol, salicylic acid, benzyl alcohol and linalool, zawiera oxybenzone 

A Wy? Próbowałyście już Carmexu?

If you change nothing, nothing will change

I tym oto zdaniem oficjalnie zaczynam. Trudno porzucić z dnia na dzień złe nawyki, ale osobiście się postaram. Mam już zarys planu działania. Dodatkowo odkryłam w sobie duszę odkrywcy. Dołożę wszelkich starań, by publikować tutaj zarówno moje postępy w pielęgnacji ciała i włosów jak i kosmetyczne odkrycia.
Najbardziej zależy mi na moich włosach. Chyba staję się włosomaniaczką  :) Na dzień dzisiejszy są niestety przesuszone. Jeżeli dobrze posługuję się centymetrem, to aktualnie mam 27 cm bardzo gęstych i niesfornych włosów. Zamierzam poprawić ich stan i wrócić do długości sprzed ścięcia na boba.








Zapraszam do lektury i śledzenia mojego bloga :)